29 maj 2013

Papier - odsłona XXX

Dość już tych konkursów, porozmawiajmy dla odmiany o tekturze :-) I innych papierkach.
Jak zwykle w międzyczasie pojawiło się kilka wartych odnotowania pomysłów na papierowy upcykling. To odnotowuję
1. Lampa z papieru Agnieszki Lisieckiej-Legierskiej
2. Cardboart - unikatowe tekturowe konstrukcje - domki dla kotów, szafki, zabawki. Dobre, bo polskie :-)


 3. Lampa Parkani z pasków gazety:

4. Wszystko by Jennifer Collier:


24 maj 2013

Konkoors, tektoora - wynikiii!

Minął tydzień, czas na ogłoszenie wyniku tekturowego konkursu.
Wszystkie cztery odpowiedzi przeczytałam z uwagą i najchętniej wszystkim przyznałabym nagrodę za miłość do tektury i recyklingu. No, ale konkurs to konkurs, kogoś wybrać trzeba :-)

Dlatego niniejszym ogłaszam, że tekturowa rama z nadrukiem dowolnie wybranego zdjęcia powędruje do Szmaragdowej za wypowiedź "Tektura we wnętrzu jest niczym ziemniak w kuchni, bo można z niej wytworzyć i funkcjonalne meble, i dekoracyjne formy." Uważam, że porównanie jest bardzo trafne, ziemniaki też kocham ;-)

Szmaragdowa - proszę, napisz mi maila na nashle[małpa]gazeta.pl i przyślij swój adres oraz plik z wybranym przez siebie zdjęciem/obrazkiem. Czekam do wtorku, a jeśli się nie doczekam, to zacznę nagabywać Mariettę (bo jej odpowiedź pojawiła się pierwsza) . Aż do skutku :-)

A dla wszystkich poniższa piosenka na dowód, że papier sprawdza się nie tylko we wnętrzach, ale także w muzyce :-)

17 maj 2013

Konkoors, tektoora, jea!

A zatem i azaliż powiadam wam, że jest czas na czytanie, jest czas na pisanie i jest czas na konkurs. Który dzięki firmie Tektoora niniejszym ogłaszam.
Z mojej miłości do kartonu zwierzałam się już wielokrotnie, o Tektoorze też już tu kiedyś wspominałam. Nie jest to więc firma z kosmosu i zupełnie nieznana, ale rodzima (z Wrocławia), full recykling i fajne pomysły.
Nie wiem, jak bardzo trzeba was zachęcać do wzięcia udziału, ale wiecie - zbliża się Dzień Matki, Dzień Dziecka, Dzień Ojca, komunie, urodzinki, imieninki i inne imprezy - a taka ramka (wręcz rama) z wybranym przez was zdjęciem w dużym formacie może być naprawdę efektownym prezentem. Czyż nie? Zadanie konkursowe jest proste, zasady nieskomplikowane, na odpowiedzi czekam do przyszłego piątku, potem naradzam się sama z sobą i typuję zwycięzcę.

Ad rem, czyli do tektury:
Treść Konkursu:
Opisz w kilku zdaniach i zamieść jako komentarz do tego wpisu, dlaczego warto wykorzystywać tekturę w aranżacji pomieszczeń.
Nagrodzona zostanie najciekawsza propozycja.

Nagroda:
Tekturowa ramka w formacie B1 (w zależności do jakości zdjęcia wielkość ramki może się nieco zmienić) z nadrukowanym zdjęciem przesłanym przez zwycięzcę konkursu.
O taka:

Czas trwania konkursu:
7 dni od dnia publikacji informacji o Konkursie, czyli do 24 maja (piątek), kiedy to po godz. 20.00 zamieszczę wyniki :-)

Organizatorzy konkursu:
Ekomania i Tektoora

16 maj 2013

Polak potrafi!

Nie wiem, jak was, ale mnie crowdfunding, czyli finansowanie społecznościowe, wciągnęło bez reszty. Zwłaszcza ostatnio tyle fajnych projektów się namnożyło, że praktycznie co tydzień dorzucam kilka złotych do pomysłów, które warto wesprzeć. Podaję dalej, może ktoś akurat ma nastrój do szastania kasą :-)

1. Cohabitat Make
Brakuje jeszcze ok. 42 tysięcy złotych, a został zaledwie miesiąc czasu. Myślicie, że damy radę?

2. Brave Kids
Brakuje 5400zł, żeby zapewnić dzielnym dzieciakom fajne wakacje, i co wy na to? Zostało 26 dni, żeby podjąć decyzję :-)
Więcej o projekcie tu.

3. Święto Cykliczne Kraków
Dla wszystkich cyklistów i masonów z Krakowa rodem :-) Jeszcze 10 000zł trzeba, a dni tylko 15, więc do roboty, do roboty!

14 maj 2013

Szparagi, selery, co za różnica...

Posłałam dziś Konkubenta do sklepu po szparagi, bo przecież sezon, a coś jeść trzeba. No, i wraca ci on, zadowolony z siebie, że wszystko obstarał, no i wchodzę ja do kuchni, żeby zrobić kolację, a tam... Pęczek selera naciowego, a chłop jak gdyby nigdy nic.
Więc na kolację dzisiaj były ziemniaki z selerem naciowym smażonym w imbirze z duszonymi liśćmi rzodkiewki i czosnkiem. Dobre, dobre, prawie jak szparagi :-)
[przerwa na piosenkę: Sister Carol - Veggie Veggie]


Bo tak poza tym właśnie trwa Ogólnopolski Tydzień Wegetarianizmu. Najwięcej dzieje się w stolicy, Katowicach i Krakowie, ale indywidualne obchody i podchody do wegetarianizmu też jak najbardziej wskazane (zostań wege).
Dziś dowiedziałam, że jutro będzie premiera książki dla dzieci Dlatego nie jemy zwierząt. Już się na nią czaję, więc po lekturze dam znać :-)

13 maj 2013

Co dobrego?

Moja znajoma, zamiast zwyczajowego zapytania "co słychać?" albo "jak leci?", pytała "co dobrego?" i tym samym automatycznie wytrącała mi broń z ręki, kiedy już miało mi się włączyć marudzenie i narzekanie. Pytanie polecam, zazwyczaj kieruje rozmowę na dobre tory. I dobrze czasem, dla odmiany, skupić się na pozytywach :-)
Gdzie szukać dobrych wiadomości? Kiedyś zbierała je Nicole Słomińska w gazetce "Pozytywne wiadomości". Później rolę tą przejęła strona Dobra idea.pl.
A dziś się narodziło Co dobrego.pl :-)

Z dumą prezentuję, bo wszak Moja Córka też wystąpiła :-)
Zaglądajcie i przysyłajcie same dobre wiadomości!

Zajrzyj też tu: #codobrego

11 maj 2013

Psia kupa po raz VII

Z cyklu kurioza...Tym razem w wersji designerskiej :->

Lampy artysty pod oryginalnym pseudonimem What's His Name . Limitowane edycje, jedynie 200 egzemplarzy na świecie, kup mnie, kup.
Podobną tematykę obrał sobie izraelski twórca Nirit Levav Packer:


No, cóż, temat psiej kupy jak widać porusza ludzkie zmysły na wielu poziomach. Natomiast na poziomie praktycznym polecam kupozbierak :-) You can do it!

Edit:
A, nie, jednak zmieniłam zdanie, psia kupa może być inspirująca, przynajmniej po przeczytaniu wpisu Zorro o książce "Psia kupa" (wydanej przez Kwiaty Orientu, niech żyją przypadkowe zestawienia).
Książki jeszcze nie czytałam, ale naprawdę zamierzam, bo skoro Zorro pisze, że  "Psia kupa może być "piękna" (piękna książka obrazkowa, tak ją opisują), aczkolwiek nie urodą zachodnioeuropejską." to ja jej wierzę. I już :-)

8 maj 2013

(nie)Sprawiedliwy Handel

Zbliża się Światowy Dzień Sprawiedliwego Handlu.

Pewnie wszyscy znają już znaczek Fair Trade, więc idei nie trzeba wyjaśniać, ale warto co jakiś czas przypomnieć. Że handel sprawiedliwy nie jest. Bo nie jest sprawiedliwe to, że w Stanach za uszycie koszuli płaci się komuś 7$, a w Bangladeszu 20 centów.

Nie jest sprawiedliwa praca dzieci. Nie jest sprawiedliwa praca w sweatshopach. Dlaczego? Zagraj w tą prowokacyjną gierkę - Play Sweatshop:


Nie są sprawiedliwe tragedie, takie jak ta ostatnia w Bangladeszu, gdzie pod gruzami fabryki odzieży zginęło ponad 750 osób.(Podpisz petycję.)

Nie jest sprawiedliwa korporacyjna chciwość i wychowywanie kolejnych pokoleń konsumentów, którzy kupią wszystko co modne i tanie...

Organizacja FairTrade ma na celu zmienić tą sytuację, choćby w małym stopniu. Aby producenci kawy, herbaty, kakao, czy bananów dostawali za swoją pracę godziwe wynagrodzenie. Aby pokazać, że w lepszym świecie sytuacja pracowników w sweatshopach kogoś jednak obchodzi.

Każdy kij ma jednak dwa końce. Produkty FairTrade są dwa razy droższe niż niesprawiedliwe. I chociaż los tych ludzi w Chinach czy Bangladeszu nie jest mi obojętny, to nie stać mnie na codzienne zakupy z niebiesko-zielono-czarnym znaczkiem.
Ponadto w materiałach kursu Critical Thinking in Global Challenges znalazłam informację, że opłata wejściowa za uzyskanie certyfikatu/znaczka Fair Trade jest tak wysoka ($1,570 za pierwszy rok), że uniemożliwia przystąpienie do sieci wielu biedniejszym ludziom. Ostateczny zarobek producentów FairTrade też nie jest aż tak wysoki, jak to sugerują kampanie Sprawiedliwego Handlu. System certyfikacji Fairtrade Fundation okazał się bardzo dziurawy i podatny na nadużycia.
"Do granic absurdu posunął się jeden z producentów napojów gazowanych. Oferuje on napój w którym zawartość składników Fairtrade wynosi zaledwie 5%, podczas cena napoju aż czterokrotnie przewyższa podobne napoje konkurencji."
Tu kilka dodatkowych faktów. A tu, z jeszcze innej beczki, o ciekawych badaniach: "Na Uniwersytecie w Toronto przeprowadzono badanie dowodzące, że osoby, które zrobiły ekologiczne zakupy, zaraz potem pozwalają sobie na dużo gorsze zachowania – byli gotowi kłamać, oszukiwać i kraść.(...)Z przeprowadzonego badania wynika, że jeśli wybierzemy w sklepie produkt opatrzony napisami ekologicznymi/zielonymi, zaraz potem zrobimy coś dużo gorszego, niż gdybyśmy kupili produkt konwencjonalny, ponieważ umieszczanie tego typu informacji na etykiecie zamienia nasze poczucie winy w towar."
Auć, nie zdawałam sobie z tego wcześniej sprawy :-/

I co dalej z tym fantem? Jakieś sensowne rozwiązania? Autor podlinkowanego artykułu FairTrade-handel prawie sprawiedliwy sugeruje skupić się na wspieraniu lokalnych rolników i omijaniu pośredników, aby zysk zostawał w kieszeni producenta. A jeśli decydujemy się kupować produkty FairTrade, to wybierajmy te nieprzetworzone, jak banany, kawę czy herbatę, a nie napoje czy czekoladę.
Zawsze też można (a nawet trzeba) próbować wywierać nacisk na sieci, które nie przestrzegają zasad Fair Trade wobec swoich pracowników. Można przemyśleć swoje rzeczywiste potrzeby i ograniczyć konsumpcję, starając się wybierać mądrze i etycznie. Ale stuprocentowej pewności, że wybraliśmy fair, nie będziemy mieć. Niestety.


6 maj 2013

Picasso eko-świadomości Natalie Jeremijenko

Klinika Zdrowia Środowiskowego na Uniwersytecie Nowojorskim, prowadzona przez Natalie Jeremijenko, "zaprzęga sztukę do pracy i wraz z zespołem wolontariuszy łączy wiedzę techniczną ze sztuką użytkową, odnosząc się do problemów środowiska naturalnego. Ich projekty to m.in.: wyprowadzanie kijanek, sms-owanie do ryb, zakładanie ogrodów przy hydrantach i wiele więcej. "
Celem kliniki jest przedefiniowanie tego, co uważamy za zdrowie, dlatego leczy ona problemy środowiskowe, nie zdrowotne, biorąc sobie do serca zasadę Hipokratesa, który mówił, że jeśli chcemy uleczyć wnętrze, musimy uzdrowić otoczenie.
Na podstawie badań stanu zdrowia dzieci na Manhattanie wynika, że najczęstszymi chorobami są: astma, opóźnienia w rozwoju, nowotwory, otyłość i cukrzyca. Nie są to więc choroby wywoływane przez wirusy i bakterie, ale cywilizacyjne. Nie wystarczy już więc być eko w standardowy sposób - segregując śmieci i korzystając z energooszczędnych żarówek, trzeba zrobić coś więcej dla klimatu i naszego zdrowia.
Klinika Zdrowia Środowiskowego ma bardzo nietypowe sposoby działania, które przypominają w pewnym stopniu akcje Cecylii Malik :-)
Trudno w skrócie opisać regułę kijanki kontrolnej - musicie to zobaczyć  (mniej więcej od 4 minuty)

Blokowanie hydrantów i tworzenie wokół nich oaz zieleni, badania preferencji radzenia sobie ze stresem u myszy, OOZ (czyli ZOO naopak), wysyłanie smsów do ryb  - brzmi dziwacznie, ale w tym szaleństwie jest metoda. Przynajmniej mnie ta pani przekonała :-)

Więcej projektów(na przykład How Stuff Is Made) Kliniki Zdrowia Środowiskowego znajdziecie w zakładce XRx.

4 maj 2013

Najpierw Ziemia!

W majówkowym wieczornym kinie polecam film "First Earth" o bezkompromisowej ekoarchitekturze. I jeśli jeszcze nie mieliście okazji zakochać się w domach z gliny i naturalnym budownictwie, to zrobicie to po obejrzeniu "Przede wszystkim Ziemia", gwarantuję. A jeśli nie w samych domach, to w idei :-)





To pozytywny film, choć punkt wyjścia jest, jak zawsze w tego typu dokumentach, dołujący: technologia nas nie uratuje, żadna kombinacja alternatywnych źródeł energii nie jest w stanie zaspokoić takiego stylu życia, jaki utrzymujemy obecnie, ropa wkrótce się skończy – peak oil. Najbardziej oczywistym rozwiązaniem jest dążenie do i niezależności energetycznej i samowystarczalności. Jej częścią jest ogrodnictwo, permakultura, tworzenie lokalnych społeczności, a także naturalne budownictwo.
Domy z gliny mają długowieczną tradycję. Z punktu widzenia zrównoważonego rozwoju glina jest najlepszym surowcem budowlanym, jest lokalna i prawie wszędzie dostępna. Długo się nagrzewa i długo oddaje ciepło. Jest zdrowa i trwała. Pozwala na kreatywność i tworzenie indywidualnych praktycznych rozwiązań - na przykład w ścianę kuchenną można wbudować zsyp do wyrzucanie kompostu wprost do kompostownika na zewnątrz.



Naturalne domy są tańsze, dzięki czemu można poradzić sobie bez zaciągania kredytu na 30 lat. 
Ważne jest też to, że wystarczy kilkudniowe szkolenie i każdy jest w stanie nauczyć się techniki budowania z gliny, niepotrzebne są studia i dyplom architekta. Każdy może być autorem swojego niepowtarzalnego domu i zbudować go z grupą znajomych. Jedna z wypowiadających się w filmie kobiet opowiada, że nie tyle kręci ją samo budowanie domu, co właśnie współpraca, zabawa i rozmowy podczas pracy. Innym fajnym aspektem jest to, że budowanie nie jest tylko domeną mężczyzn, ale także kobiet i dzieci, całej społeczności. 

I to uczucie, że skoro sam/a możesz zbudować sobie dom, to jesteś w stanie zrobić w życiu wszystko.
Film pokazuje gliniane budownictwo i ludzi nim zafascynowanych w Afryce, Ameryce, Europie, krajach arabskich, czy Tajlandii.
Świetnym pomysłem Marka Lakemana &spółki jest The CityRepair Project z 1996 (z sukcesem do dziś). Wprowadzenie gliny do miast i budowanie niewielkich obiektów – miejsce na sąsiedzką wymianę gazet, całodobowej herbaciarni (miejsce z termosem i kubkami), dużej glinianej ławki, kącika dla dzieci, niewielkiej sceny, biblioteczki, czy ogrodu - w niesamowity sposób łączy ludzi. Takie miejsca na rogu ulic stają się metaforycznymi skrzyżowaniami, gdzie spotykają się ludzkie losy. Zadaniem miejskich architektów jest aranżować jak najwięcej takich punktów, gdzie ludzie mogliby się spotykać, rozmawiać, organizować, rozwijać sąsiedzkie więzi. Bo co z tego, że prawo gwarantuje wolność zgromadzenia, skoro nie ma gdzie się gromadzić. Im się udało :-)
Tea station

A na polskim gruncie? Jeśli chodzi o promowanie naturalnego budownictwa i kultury DIY, to mamy oczywiście Cohabitat, który zatacza coraz szersze kręgi.
Jest też Fundacja Napraw Sobie Miasto i wiele lokalnych organizacji/stowarzyszeń/grup nieformalnych działających na rzecz lokalnych społeczności i ruchu sąsiedzkiego. Zainteresuj się!

PS. Z filmu zapamiętałam szczególnie panią, która przed swoim domem zrobiła miejsce, w którym można zostawić swoje wiersze, aby ktoś inny mógł je zabrać i przeczytać. I ewentualnie zostawić swoje w czymś w rodzaju otwartej skrzynki na listy. A wasza ulubiona inspiracja?