4 kwi 2017

Mikrowyprawy #1 (albo Ach. co to był za weekend #8)

Termin mikrowyprawy wprowadził do polszczyzny  Łukasz Długowski ze swoją książką "Mikrowyprawy w wielkim mieście".


Inspirował się określeniem microadventure ukutym przez Alastair Humphreys'a.

Mikrowyprawy to krótkie wypady, które pozwalają nam poczuć ducha przygody, wolności i niezwykłości, który zazwyczaj towarzyszy "prawdziwym" podróżnikom.
Mi bardziej pasuje termin wagary, a z kolei Czesi znają mikrowyprawy pod swojskim pojęciem "wycieczka/výlet". Śmiem zaryzykować stwierdzenie, że Czesi są mistrzami wycieczek i ta tradycja - jednodniowych lub dłuższych wypadów w najbliższe okolice, żeby odkryć nieznane sobie jeszcze jeziorko, wejść na jakąś górkę, rozpalić ognisko, no i wypić piwo - jest u nich dobrze ugruntowana.

 (fotka archiwalna z czeskiej Szumawy, gdzie swego czasu przeżywaliśmy microadventure with magic mushrooms)

Wg Alistair Humphreys'a mikrowyprawą może być na przykład przejażdżka nieznanym autobusem na pętlę końcową :-) Albo spanie pod gwiazdami. Alba jazda stopem.
Łukasz Długowski proponuje spływ rzeczki dziecięcym pontonem, pobujanie się w hamaku nad Wisłą, czy choćby pójście do pracy inną drogą niż zawsze.
Ja z kolei polecam spacer roślinny, który może być wspaniałą mikroprzygodą, jak okazało się w zaprzeszły weekend (pierwszy prawdziwie wiosenny). Spacer organizowała Ola i Arek i dzięki im za to, bo bushcraft, survival i poszukiwanie roślin nie są im obce :-)
Elementy mikroprzygody (czas trwania ok. 5 godzin):
- przejażdżka autobusem na pętlę Turawa Park
- przejście za obwodnicę z grupką częściowo nieznajomych ludzi
- zbieranie ziół na łące i w lesie (czy wiecie, że listki dziurawca mają taki mikroskopijne dziurki, które widać tylko pod słońce?)
- biwak, czyli ognisko (rozpalane krzesiwem), herbata z fermentowanych i świeżych liści poziomek, kawa żołędziowa, podpłomyki z mąki żołędziowej i pszennej, sałatka z czosnaczka, szczawiu, przytulii, krwawnika, pokrzywy i kilku innych ziółek.
- powrót również autobusem
- koszt mikrowyprawy - 5,20zł (2x bilet MZK)+ zrzutka "co łaska" dla prowadzących


Zdjęcia: najlepsza Natalka


To się nazywa szczęście w pobliżu miasta. Zdecydowanie do powtórki.


1 komentarz: